Giełda
W maju 2025 roku Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe w Polsce z 5,75% do 5,25%. To pierwsza taka decyzja od ponad roku - i bardzo wyczekiwana przez kredytobiorców, którzy od miesięcy liczyli na jakąkolwiek ulgę w portfelu. Obniżka to odpowiedź na spadającą inflację, ale też znak, że gospodarka potrzebuje bodźca.
Po listopadowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej (4–5 listopada 2025 r.) obowiązują nowe, niższe stawki. To już piąta obniżka w tym roku, a poziom stopy referencyjnej spadł do wartości nienotowanych od połowy 2022 roku.
Oto aktualne stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego, które obowiązują od 6 listopada 2025 r. (źródło: komunikat NBP):
W 2025 roku widać wyraźnie, że polityka pieniężna wchodzi w łagodniejszy okres: inflacja wróciła w okolice celu, złoty jest stabilny, a RPP — zamiast gwałtownych ruchów — stosuje małe, regularne korekty o 0,25 pkt proc.wamy ich skutki, na rachunkach, w bankach i w sklepach.
Cykl cięć stóp procentowych w 2025 roku nie był przypadkowy — RPP reagowała na stopniowe wygasanie inflacji, stabilny kurs złotego i poprawę sytuacji gospodarczej. Zamiast jednego dużego ruchu wybrano serię małych, przewidywalnych korekt:
🔹 7 maja 2025 r. → 5,25%
Pierwsza od wielu miesięcy obniżka. RPP tnie stopy o 0,50 pkt proc., tłumacząc decyzję spadkiem inflacji i niższym tempem wzrostu cen energii.
🔹 2 lipca 2025 r. → 5,00%
Kolejny ruch w dół — tym razem o 0,25 pkt proc. Rynek przyjmuje decyzję jako sygnał, że rozpoczyna się cykl małych korekt.
🔹 3 września 2025 r. → 4,75%
Cięcie o 0,25 pkt proc.
Inflacja spada w okolice 3%, złoty stabilny, a NBP sugeruje, że dalsze decyzje będą ściśle zależeć od danych.
🔹 8 października 2025 r. → 4,50%
RPP utrzymuje tempo. Małe obniżki co miesiąc zaczynają być nową normą.
🔹 5 listopada 2025 r. → 4,25%
Piąta obniżka w tym roku. Stopa referencyjna spada do najniższego poziomu od połowy 2022 r. — komunikat NBP podkreśla, że ruch jest „dostosowaniem do poprawy perspektyw inflacyjnych”, a nie rozpoczęciem agresywnego cyklu cięć.
Amerykański Fed również rozważa pierwszą obniżkę stóp procentowych od dłuższego czasu, co pokazuje, że globalnie banki centralne zaczynają szukać sposobów na wsparcie wzrostu gospodarczego.
RPP nie tnie stóp „dla zasady”. Wszystkie decyzje z 2025 roku były odpowiedzią na twarde dane: spadającą inflację, stabilny złoty i wyraźne wygaszanie presji cenowej. Po dwóch latach walki z wysokimi cenami wreszcie pojawiły się warunki, które pozwoliły przejść z trybu „gaszenia pożaru” do stopniowego luzowania.
Od lata 2025 r. dynamika cen ustabilizowała się bardzo blisko 2,5%, czyli celu inflacyjnego banku centralnego.
To dokładnie te poziomy, przy których banki centralne zwykle zaczynają rozważać luzowanie polityki pieniężnej.
Kolejnym argumentem była stabilizacja kursu złotego oraz spowolnienie tempa wzrostu cen energii i usług. RPP wielokrotnie wskazywała ryzyka fiskalne, ale w drugiej połowie 2025 roku nie były one na tyle duże, by blokować obniżki.
W komunikacie NBP po listopadowej decyzji podkreślono, że cięcia są „dostosowaniem poziomu stóp do poprawy perspektyw inflacji”, a nie początkiem agresywnego cyklu. To ważna różnica:
– nie ma gwarancji szybkiego powrotu do niskich stóp z okresu 2020–2021,
– RPP działa wyłącznie w oparciu o napływające dane, czyli „data-dependent”.
Kredyt mieszkaniowy powoli odżywał, inwestycje odbijały, a konsumpcja stabilizowała się po trudnym 2023–2024. Małe obniżki miały za zadanie „odetkać” rynek kredytowy bez ryzyka rozkręcania inflacji.
A tak przy okazji, oto brokerzy, którzy oferują ciekawe zwroty od niezainwestowanych środków na koncie:
To właśnie tutaj większość osób najbardziej odczuwa decyzje RPP. Gdy stopy procentowe spadają, banki aktualizują oprocentowanie kredytów — i choć dzieje się to z opóźnieniem, efekt potrafi być naprawdę znaczący. W 2025 roku widać to wyjątkowo wyraźnie.
Według wyliczeń Money.pl rata 20-letniego kredytu hipotecznego na 450 tys. zł (marża 2%) po serii obniżek zmniejszyła się o 405 zł miesięcznie, czyli ok. 11%. Całkowity koszt kredytu spadł o blisko 97 tys. zł.
To jest realna, namacalna różnica w domowym budżecie — zwłaszcza dla osób spłacających kredyt od czasów rekordowo wysokich stóp.
Niższa stopa referencyjna oznacza niższe oprocentowanie i mniejszą ratę możliwą do udźwignięcia.
To otwiera drogę do rynku kredytowego osobom, które jeszcze pół roku wcześniej nie miały szans na pozytywną decyzję banku.
Warto zaznaczyć, że nowa rata nie wskakuje „z dnia na dzień”.
Dlatego pierwsze odczuwalne spadki mogą pojawić się po kilku tygodniach albo nawet miesiącach.
Około 30% kredytów mieszkaniowych ma stałą stopę procentową — w ich przypadku decyzje RPP nie wpływają na ratę, dopóki nie minie okres obowiązywania stałego oprocentowania.
Niższe stopy mają jednak inny efekt: nowe oferty kredytów ze stałą stopą stają się tańsze, bo banki wyceniają je w oparciu o oczekiwania co do przyszłych stóp.
Po pięciu obniżkach w 2025 roku naturalne pytanie brzmi: czy to już koniec luzowania polityki pieniężnej, czy dopiero przerwa? Ekonomiści są zgodni w jednym — duże cięcia mamy za sobą, ale małe korekty wciąż są możliwe. Różnią się tylko scenariuszami i tempem zmian.
Najbardziej realistyczne scenariusze na 2026 rok wyglądają tak:
✔️ Santander Bank Polska:
Stopy procentowe w Polsce mogą spaść jeszcze o 0,25 pkt proc. w pierwszej połowie 2026 r., jeśli inflacja utrzyma się w okolicach 2,5–3%. Docelowy poziom na koniec roku: około 4,0%.
✔️ PKO BP i Alior Bank:
Te instytucje widzą przestrzeń nawet do 3,5% — to wariant bardziej optymistyczny, ale możliwy przy stabilnej inflacji i mocnym złotym.
✔️ mBank:
Zakłada brak większej zmienności i utrzymanie stóp blisko obecnych poziomów. Obniżki możliwe tylko, jeśli inflacja „osiądzie” niżej, niż dziś się zakłada.
Czyli: nie ma już miejsca na szybkie ruchy, ale drobne cięcia wciąż są możliwe.
RPP patrzy na kilka kluczowych wskaźników:
Jeśli inflacja utrzyma się stabilnie w pobliżu celu NBP, a gospodarka nie zacznie przyspieszać zbyt agresywnie — RPP będzie miała komfort, by ciąć stopy jeszcze o symboliczne 0,25 pkt proc.
Jeśli jednak pojawi się presja cenowa albo niepewność globalna (np. skok cen surowców, osłabienie złotego, nowe cła lub napięcia geopolityczne), cykl obniżek może zostać całkowicie zatrzymany.
Małe, warunkowe obniżki – tak opisuje to większość ekonomistów.
Czyli:
Najczęściej powtarzana prognoza na koniec 2026 r.: 3,75–4,00%.
A skoro już mowa o oczekiwaniu - warto wiedzieć, kiedy rynki na świecie są otwarte. Bo nawet najlepsza strategia inwestycyjna nie zadziała, jeśli złożysz zlecenie, gdy giełda śpi.
Choć rynek lubi snuć scenariusze o dalszym luzowaniu polityki pieniężnej, RPP ma bardzo konkretne „hamulce bezpieczeństwa”. Wystarczy, że którykolwiek z nich zacznie działać, a cykl obniżek może zostać zatrzymany — nawet mimo tego, że inflacja jest dziś niska i stabilna.
NBP w swoich komunikatach wielokrotnie podkreśla, że decyzje są w 100% zależne od danych. A to oznacza, że jeśli inflacja zaczęłaby rosnąć szybciej niż zakładano — cykl obniżek kończy się natychmiast.
Co może podbić ceny?
Kilka takich czynników już w 2023–2024 uruchamiało „drugą falę” inflacji w wielu krajach — i RPP doskonale pamięta te epizody.
Jeśli rząd zaczyna wydawać więcej, gospodarka dostaje dodatkowy impuls popytowy.
RPP wprost wskazywała, że ryzyka fiskalne ograniczają przestrzeń do cięć, bo mogą rozgrzewać gospodarkę zbyt mocno. W 2026 roku to będzie jeden z najważniejszych czynników.
Słabszy złoty = droższy import = większa presja na ceny.
Gdyby PLN wyraźnie się osłabił, RPP mogłaby wstrzymać obniżki, żeby uniknąć efektu „importowanej inflacji”.
Dlatego tak ważne są globalne decyzje banków centralnych, szczególnie EBC i Fed — jeśli tam zaczyna się zacieśnianie, nasz złoty może reagować nerwowo.
Skoki cen gazu, ropy czy prądu zawsze trafiają do inflacji z opóźnieniem.
Analitycy podkreślają, że to najbardziej nieprzewidywalny element układanki — wystarczy jeden miesiąc z dużymi wzrostami cen energii, by RPP zaczęła mówić o „ostrożności”.
Nawet jeśli CPI jest nisko, inflacja bazowa może zachowywać się uparcie.
Wysoka dynamika cen usług lub żywności przetworzonej sprawia, że bank centralny traci komfort dalszych cięć.
Tak, to także może zatrzymać obniżki.
Jeśli konsumpcja i płace zaczęłyby rosnąć szybciej niż produkcja, presja popytowa wraca — a z nią obawy, że łagodna polityka monetarna „rozgrzeje” gospodarkę za mocno.
Szukasz brokera? Sprawdź nasze rekomendacje
Zastrzeżenie: