Opinie
Hellobit miało być „łatwym początkiem” dla ludzi, którzy nigdy wcześniej nie inwestowali. Reklamy obiecywały pewny zysk, zero ryzyka i „profesorskie sygnały”, a tysiące osób w Polsce naprawdę uwierzyło, że tym razem to nie jest kolejny scam. Dziś już wiemy, jak to sie skończyło — upadkiem, zablokowanymi wypłatami i setkami historii o utraconych oszczędnościach.
Najgorsze jest jednak to, że sygnały były widoczne od miesięcy: brak licencji, agresywny marketing, anonimowy właściciel, a mimo to ludzie dalej wpłacali.
Hellobit nie był klasyczną „giełdą kryptowalut”. To był projekt stworzony pod jedno — wywołanie wrażenia, że ktoś trzyma Cię za rękę i prowadzi przez cały proces inwestowania. Ludzie dostawali gotowe sygnały, krótkie filmiki, obietnice „100% w miesiąc”, a cała komunikacja była ubrana w język ekspertów.
Kluczowe było poczucie wyjątkowości. Tylko „wybrani” mieli dostęp do sygnałów od tajemniczego „Profesora Henry’ego”. Tylko część użytkowników mogła wejść w określone etapy inwestycji. System dawał ci iluzję kontroli — w rzeczywistości każdy krok był zaprojektowany tak, abyś nie zadawał pytań.
→ Zobacz pełną listę podejrzanych platform inwestycyjnych
Hellobit żerował na kilku ludzkich słabościach:
Pierwsze sygnały, że coś jest nie tak, pojawiały się dużo wcześniej, ale mało kto chciał je zauważyć. Na początku były to drobne opóźnienia w wypłatach — tłumaczone „aktualizacją systemu”, „przeciążeniem sieci” albo „tymczasową weryfikacją”, czyli standardowy repertuar.
Potem zaczęły znikać osoby, które wcześniej były bardzo aktywne na czatach. Zamiast nich pojawiali się nowi „opiekunowie”, każdy bardziej anonimowy od poprzedniego. W tym samym czasie Hellobit zaczął boleśnie podkręcać narrację:
„Jeśli chcesz wypłacić środki, musisz najpierw zaktualizować swoje konto”.
„Bez dodatkowej wpłaty wypłata zostanie zamrożona”.
Gdy pojawiły się pierwsze publiczne ostrzeżenia, rozpoczęła się lawina. Wypłaty zostały zablokowane, aplikacja przestała działać, a Telegram zamienił się w ścianę płaczu. Żeby nie było, że was nie ostrzegałam tutaj macie artykuł o Hellobit sprzed kilku miesięcy.
Hellobit nie wymyślił niczego nowego. Oni po prostu perfekcyjnie odtworzyli schemat, który działa od lat — tylko dorzucili do niego ładny interfejs i historię o „Profesorze Henrym”. Mechanizm bardzo banalny, ale świetnie dopracowany:
To pytanie pojawia się zawsze po takich aferach: „Jak to możliwe, że tyle osób dało się nabrać?”
Ale prawdziwe pytanie brzmi inaczej: dlaczego tak wiele osób chciało wierzyć?
1. Bo ludzie nie chcą stracić już wpłaconych pieniędzy
To klasyczny efekt utopionych kosztów.
Kiedy masz już 250, 500, 2000 zł w systemie, łatwiej uwierzyć, że „chwilowe problemy techniczne” miną, niż przyznać samemu sobie, że zostałeś oszukany.
2. Bo wszystko wyglądało zbyt profesjonalnie, żeby było „amatorskie”
Dashboardy, aplikacja, czaty z „opiekunami”, filmy w stylu motywacyjnych coachów, nawet rzekome analizy techniczne.
Scam wyglądał na bardziej „zadbany” niż niektóre legalne projekty.
3. Bo presja grupy działa silniej niż logika
Na czatach Telegrama ludzie widzieli wyłącznie narrację:
„Działa!”
„Wypłaciłem!”
„Profesor daje sygnał!”
4. Bo Hellobit idealnie trafiał w moment
Wysokie stopy procentowe dopiero zaczęły spadać, rynek akcji się bujał, a ludzie szukali sposobu na szybki zarobek poza bankami.
5. Bo manipulacja była sprytna, nie nachalna
Hellobit nie straszył, nie krzyczał, nie wywierał presji wprost.
Mówił: „możesz”, „warto spróbować”, „inni już zarabiają”, „zobacz statystyki”.
To narzędzie psychologiczne działa dużo lepiej niż groźby.
6. Bo nadzieja zawsze umiera ostatnia
Zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawia się szansa na łatwą drogę na skróty.
Nie ma tu co moralizować — wszyscy, nawet doświadczeni inwestorzy, mają chwilę słabości i myślą: „a może tym razem się uda”. Nawet był komentarz pod naszym filmikiem na Youtubie, że "Jak by ludzie zarabiali dobrze to by nie łakomili się na takie platformy".
Hellobit nigdy nie działał w próżni. Za kulisami krążyła jeszcze jedna nazwa: TSQ Investment Group.
Dla wielu osób to były dwa oddzielne projekty, ale tak naprawdę jedno było przedłużeniem drugiego — różniły się tylko opakowaniem.
TSQ było sprzedawane jako „grupa inwestycyjna”, która ma dostęp do rzekomych ekspertów, sygnałów i zamkniętych analiz. Hellobit miał być natomiast „narzędziem” do realizacji tych strategii. W praktyce wyglądało to tak:
Co więcej — TSQ było na radarze regulatorów jeszcze przed Hellobit.
CNMV wpisała TSQ Investment Group na listę podmiotów działających bez licencji już latem 2025 roku.
Upadek Hellobit i TSQ Investment zostawił po sobie jedno ważne pytanie: „To gdzie w takim razie inwestować, żeby nie dać się nabić w butelkę?” Oto trzy sensowne, regulowane alternatywy:
Jedna z największych platform w Europie.
Pełna regulacja, własne biuro w Warszawie, ochrona środków, prawdziwy support.
Do tego handel akcjami i ETF-ami bez prowizji do 100 000 EUR miesięcznie.
Idealne dla osób, które chcą inwestować prosto i bezpiecznie.
71% rachunków detalicznych CFD odnotowuje straty.
Duński bank inwestycyjny z globalną reputacją.
Ogromny wybór ETF-ów, obligacji, akcji i instrumentów zagranicznych.
Regulacja na poziomie UE + gwarancje bezpieczeństwa kapitału.
Dobre dla osób, które chcą budować szeroki portfel na lata.
Inwestowanie wiąże się z ryzykiem utraty kapitału. Przed inwestowaniem zaleca się konsulta
Świetne dla początkujących, bo platforma jest czytelna i daje dostęp do Copy Tradingu.
Regulowany w EU, UK i Australii.
Możesz kupić ułamki akcji (np. Amazon za 10$), ETF-y i kryptowaluty w jednym miejscu.
61% rachunków inwestorów traci pieniądze, handlując kontraktami CFD z tym dostawcą.
Zastrzeżenie:
eToro to platforma multi-asset, która oferuje zarówno inwestowanie w akcje, jak i kontrakty CFD
Należy pamiętać, że kontrakty CFD są złożonymi instrumentami i wiążą się z wysokim ryzykiem szybkiej utraty pieniędzy z powodu dźwigni finansowej. 61% rachunków inwestorów detalicznych traci pieniądze podczas handlu kontraktami CFD z tym dostawcą. Powinieneś rozważyć, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz sobie pozwolić na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
Niniejszy komunikat jest przeznaczony wyłącznie do celów informacyjnych i edukacyjnych i nie należy go traktować jako porady inwestycyjnej ani rekomendacji inwestycyjnej. Wyniki osiągnięte w przeszłości nie są wyznacznikiem przyszłych wyników.
Copy Trading nie jest równoznaczny z doradztwem inwestycyjnym. Wartość inwestycji może wzrosnąć lub spaść. Twój kapitał jest zagrożony.
eToro USA LLC nie oferuje kontraktów CFD i nie składa żadnych oświadczeń ani nie przyjmuje żadnej odpowiedzialności w odniesieniu do dokładności lub kompletności treści niniejszej publikacji, która została przygotowana przez naszego partnera z wykorzystaniem publicznie dostępnych informacji na temat eToro, niezwiązanych z konkretnym podmiotem.